Ćwirek
Cześć, dzisiaj napisze wam wyjątkową historię, bo przecież nie przeczytam. Mam 10 lat. Byłam na weselu, a właściwie na poprawinach mojej cioci. Wychodzę na dwór by odetchnąć, a tu widzię małego wróbla, który nieskutecznie próbuje wlecieć na drzewo. Patrzę, jest gniazdo, ale wysoko nad ziemią, to go nie włożę. Wzięłam do domu i kagokarmiłamółtkiem jajka. Ale niestety tylko dwa dni. Trzeciego dnia po sporej porcji jedzonka umarł. Mama mówi, że to nie moja wina, ale ciągle się smucę. Niewiadomo czy umarł z przejedzenia czy zimne jajko z lodówki odmroziło mu żołądek.


  PRZEJDŹ NA FORUM