Pamięci White...
White ( myszka albinos mojej siostry, siostra Nikusia ) już od dwóch dni źle się czuła. W poniedziałek rano znalazłam ją przy misce siną i jakąś taką osowiałą. Przełożyłam ją do transporterka, ponieważ jakby okazało się, że jest chora na chorobę zakaźną, nie zaraziła dwóch córek, które u nas zostały. Kiedy wróciłam ze szkoły okazało się, że White nie zjadła ani ziarenka z miseczki. Za to była jeszcze bardziej chłodna i jeszcze bardziej sina. We wtorek rano ( dzisiaj rano ) zajrzałam do niej. Nadal ani jeden grosik karmy nie zniknął z miski. Po zmierzeniu jej wpasie z przestrachem zauważyłam, że w pasie ma tylko 3,5 cm! Dało się jej zliczyć wszystkie kości. Była zimna jak lód! A po jej ogonie było widać, że zsiniała do ostateczności. Jednak jej wola walki z tym czymś była ogromna! Walczyła do końca. Wieczorem wyszłam na rolki. Jeździłam z pół godziny, a potem wróciłam do domu, bo już była 19:00. W domu 10 minutek zajęło mi zdjęcie rolek. Potem poszłam zobaczyć co u White. Spojrzała smutnymi, rubinowymi oczkami mówiącymi: ,,Już nie mogę..." ,, Powiedz córkom, że je kocham!" 5 minut posiedziała mi na ramieniu, a potem zaczęła się krztusić. Później miała skurcze przed śmiertne i w końcu wydała ostatnie tchnienie. Łepek opadł bezsilnie na moją rękę. Umarła... Moja przemowa dla White: ,,Do końca walczyła." ,,Zrobiła wszystko w swoim życiu: bawiła się z bratem. pocieszała swoją opiekunkę, urodziła 11 dzieci, wychowała 10 młodych, szukała swoich już oddanych dzieci, spała, czule liżąc swoje dwie córki." Niech White zostanie mi i może też wam do końca w pamięci, a żyła: ur. ok. 15 września 2016r. zm. 21 marca 2017r.



  PRZEJDŹ NA FORUM